Ta strona została uwierzytelniona.
Potem powstał i obiegł dziedziniec wokoło:
Już wrócili panicze, witał ich wesoło:
Szczęśliwy! że dopełnił święcie powinności.
Kto o niej zapomina, niechaj mu zazdrości.
Żebrak i kamień.
Utknął żebrak na kamieniu,
Zabolało go trochę,
Więc w niebacznem uniesieniu,
Nuż wynurzać myśli płoche:
Na co ten kamień wśród drogi?
Próżna przechodniom zawada.
Wtem pies ogromny wypada,
On podniósł kamień, pies w nogi.
Często, gdy kogo małe nieszczęście spotyka,
Większego przeto unika.
Karolek i słońce.
Czasem dobrze życzących nie lubimy ludzi.
Raniutko wstało słońce i Karolka budzi.
Ale dajże mi pokój! — rzecze rozgniewany. —
O, nie! — odpowie słońce — wstawaj mój kochany!
Tylko się chwilę zdrzemnę, bo to bardzo miło!
Przezwyciężyć lenistwo milejby ci było!