Strona:PL JI Kraszewski Z Florencyi from Biesiada Literacka Y 1878 No 119 page 230 part 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szy sztych niemiecki, na wyjazd w lutym 1795 roku Stanisława Augusta z Warszawy, zrobiony.
Zdala nań patrząc widzi się tylko wielkiemi głoskami wykrzyknik, zapisujący datę, gdy król „Sprawiedliwy“ (der gerechte) dawną swą opuścił stolicę. Zblizka głoski przedstawiają cały szereg karykaturalnych postaci, szyderskich, powykręcanych figurynek, na złość znaczeniu tego napisu, zdających się drwić i urągać z wypadku. Język napisu i los jaki spotkał stolicę, po wyjeździe króla, tłumaczy dlaczego niemiec tak wesoło sobie żartował z cudzego nieszczęścia. Sztych ten, zupełnie dotąd nieznany, którego się nam w żadnym zbiorze ani spisie spotkać nie zdarzyło — znalazł był nieboszczyk u jakiegoś antykwarza i wiedząc że się tą epoką do któréj należy, interesujemy, nam go zostawił. O ileśmy się nim naówczas cieszyli, o tyle teraz będzie dla nas żałobném prawdziwie wspomnieniem nieodżałowanego człowieka.
Dziwnym trafem szacowna ta illustracya zeszła się ze zbiorem jedynym wszystkich urzędowych dokumentów z tych lat właśnie (1794 — 1795), drogocennym darem, który nas doszedł w tymże czasie. Niegdyś, lat dwadzieścia temu, w takiéj saméj po Włoszech podróży, na Merceryach w Wenecyi, ulicach starego Rzymu, udawało się nam zdobywać szacowne zabytki odnoszące się do dziejów naszych — dziś, napróżno przetrząsamy wózki antykwarskie, całe szeregi ksiąg porozkładane na ławach kamiennych pod pałacami — nie mamy szczęścia dawnego. Jednę tylko dotąd książkę nas obchodzącą, ale nową, udało się zdobyć na wózku i uratować od zatracenia.
Teraz kiedy już słońce świeci, wiosna pachnie, można godziny trawić tu bezkarnie na poszukiwaniach ulicznych. Pod Uffiziami stoi zawsze kilka antykwarskich wozów oczekujących na przechodniów. Często spotyka się zwłaszcza duchownych, zatopionych w rozpatrywaniu książek, szczególniéj staremi okładkami pargaminowemi nęcących, — a niejeden z nich odchodzi obładowany tomamy, nabytemi za bezcen. Zkąd się to bierze, gdzie się to podziewa? Bóg wie jeden. Ubogi człek rozmiłowuje się w jakimś przedmiocie, zaczyna