Strona:PL JI Kraszewski Listy z zakątka włoskiego from Biesiada Literacka Y 1886 No 52 page 411 part 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nianiu czynności ludzkich w ogóle krytyce zarzucić trzeba, iż rzadko rozumie właściwe swe zadanie, którém jest wyszukiwanie raczéj stron dodatnich niż ujemnych dzieła. Dzieje się zaś przeciwnie: każdy sprawozdawca wytyka słabości i usterki, a pomija co podniesioném być powinno.
Na nowe dzieła u nas i zagranicą się ukazujące niema miejsca w téj korespondencyi, chociaż nieraz wielką mam ochotę choćby donieść o ukazaniu się ich, bo i o tém źle zrozumiana oszczędność wydawców częstokroć bardzo późno czytelnikom znać daje. Wyjątkowo więc notuję dwa nowe wspomnienia o naszym Chopinie. Autorem opowiadania z życia wielkiego kunsztmistrza jest, znany we Francyi z kilku dobrze przyjętych romansów, hr. Wodziński. Rzecz ta zapewne i po polsku się ukaże, więc się o niéj obszerniéj rozpisywać nie potrzebujemy. Drugie wspomnienie znaleźliśmy w pamiętniku tylko co ogłoszonym Ernesta Legouvé (członka Akademii). (Soixante Ans de Souvenirs, 1-re partie, ma jeunesse. Paris, Hetzel, 1886, 8, 384 pp.)
Legouvé poświęcił parę rozdziałów przyjacielowi swemu Berliozowi; w jednym z nich, tak charakteryzuje Chopina: „Raz wieczorem Berlioz przychodzi do mnie: Chodź, odzywa się, pokażę ci coś, czego nigdy nie widziałeś, i kogoś, którego nie zapomnisz nigdy.“
„Wchodzimy na drugie piętro małego hotelu i znajdujemy tam młodego człowieka bladego, smutnego, ubranego bardzo wytwornie, mówiącego z małym akcentem cudzoziemskim, z oczyma ciemnemi słodyczy i przejrzystości niezrównanéj, włosami kasztanowemi, prawie tak długiemi jak Berlioza, spadającemi mu także na czoło.
„Kochany Chopinie, przedstawiam ci mojego przyjaciela Legouvé. Był to wistocie Chopin, przed kilku dniami przybyły do Paryża. Pierwsze wejrzenie na niego poruszyło mnie, muzyka jego zmieszała jak coś zupełnie nieznanego.
„Nie mogę lepiéj określić Chopina jak przyznając mu, że był „wdzięczną bardzo trójcą“. Jego osoba, gra i dzieła tak się z sobą godziły, tak nierozdzielnie były połączone, jak rysy je-