Strona:PL JI Kraszewski Listy z zakątka włoskiego from Biesiada Literacka Y 1886 No 52 page 410 part 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzi się najuboższa miejscowość. Potrzeba widzieć jak chwytają ten pokarm najbiedniejsi i jak ten nałóg czytania powoli ale skutecznie wpływa na wychowanie mas. Wprawdzie źli ludzie wyzyskują to zdrowe pragnienie wiedzy niekiedy w sposób niepoczciwy, ale czegóż się nie nadużywa i jakaż świętość nie da się świętokradztwem skalać?...
Dziennikarstwa rozwój biorąc za rodzaj criterium postępu i rozwoju ogólnego, nie spuszczamy z oka stanu jego u nas – żaden tu symptom nie jest obojętnym. Decentralizacya, jaka się objawia zakładaniem coraz nowych pism peryodycznych, należy do pocieszających znamion. Na czele ich postawić można „Dziennik Łódzki”, bardzo dobrze redagowany, któremu nic życzyć nie trzeba nad wytrwanie i zapewnienie bytu; oprócz niego wychodzą „Gazeta Lubelska” codzienna, „Kielecka” dwa razy w tygodniu się ukazująca, „Radomska”, „Kaliszanin” dwa razy tygodniowo, „Tydzień Piotrkowski”, „Korespondent Płocki” dwa razy. Słychać o wznowieniu „Echa Łomżyńskiego”, które wychodzić ma od Nowego roku. Włocławek i Częstochowa mają tylko ogłoszenia.
Pomnażanie się tych organów życia wielce jest pocieszającém, a chociażby one w pierwszéj chwili nie odpowiadały zadaniu swemu, dają przynajmniéj świadectwo żywotności.
Równie znaczącym jest upadek, zwłaszcza gdy on dotyka pisma mające posłannictwo ważne jak „Wszechświat”, który niedostateczne obeznanie ogółu z naukami przyrodoznawstwa tyczącemi tak umiejętnie, tak pracowicie stara się dopełnić, rozjaśnić tém co przynosi. Z boleścią czytamy w dziennikach groźbę, że mógłby przestać wychodzić; znak by to był, żeśmy nie zrozumieli potrzeby, konieczności, obowiązku utrzymania pisma tego, którego nic u nas nie zastąpi. Smutna ta przepowiednia bodajby się nie sprawdziła![1]

Przed Nowym rokiem zwykle zapowiadają się narodziny

  1. Naszczęście „Wszechświat” jeszcze raz uratowany. Redakcya zapytała się siebie, „być albo nie być?“ i odpowiedziała – „być... czujemy, że bronimy naszéj grzędy i nie ustąpimy póki tchu w piersiach stanie; rozwijać i ulepszać naszę pracę najwytrwaléj będziemy, dopóki starczy nam życia.” Za słowami nastąpił zaraz czyn – złożono rs. 2,000 na koszta przyszłorocznego wydawnictwa. Cześć takim pracownikom! B. L.