Strona:PL JI Kraszewski Listy z zakątka włoskiego from Biesiada Literacka Y 1886 No 28 page 22 part 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zefina toż samo – czynią wrażenie czegoś trupiego, strasznego tak, że można by zapłacić aby na to nie patrzeć. Prawdy w egzekucyi więcéj być nie mogło, ale też ani mniéj życia; uganianie się za tém trompe l’oeil zabiło je.
Na niektórych krajobrazach nakładania kolorów nożem, rozmazywania palcem, skrobania gretuarem, nie dozwalają rozeznać nic; potrzeba zdala wpatrzeć się dobrze aby zrozumieć, że to jest piasek, kamienie, połamane drzewo, błoto, suche gałęzie i budynki architektury pierwotnéj; temat osobliwszy, wykonanie odpowiadające mu. Nic dziwaczniejszego nad wybór tematów i motywów, zdających się umyślnie stawić niemożliwe zadania artyście, z których poezyi dobyć, w których myśli dopytać niepodobna.
Rozpatrując się po wszystkich salach, wśród których są rozwieszone obrazy najskrajniéj sobie przeciwnych szkół, nie można jednak nie przyznać, że we wszystkich są rzeczy piękne w swym rodzaju i jeżeli nie myślą, bo o to trudno, to techniką znakomitą się odznaczające.
Najpiękniejszém dziełem i ozdobą wystawy całéj jest średniéj wielkości obraz, nabyty (wraz z wielu innemi) przez właściciela dziennika Secolo, profesora Muzzioli, wystawiający Baccanalo, a raczéj scenę karnawałową z dwu osób złożoną. Za tło jéj służy marmurowy jakiś portyk okryty rzeźbami, odmalowany z nadzwyczajném mistrzowstwem, tak, że dwie postacie mężczyzny i kobiéty niemal nikną zaćmione marmurem. Oprócz tego mężczyzny postać, w skróceniu niesłychanie trudném rzucona, świadczy o umiejętności wielkiéj p. Muzzioli. Kilka scen rodzajowych, pejzażów i portretów odznaczają się także.
. Nie one jednak biją w oczy ale owoce nowéj szkoły, która maluje jak widzi, nie wybiera, nie opuszcza, nie układa nic, a w technice postępuje sobie z nieograniczoną swobodą. Są pomiędzy jéj dziełami istnie poczwarne, ale są i takie, których twórców żal tylko... W ogóle czuć życie w téj wystawie, widać poza nią walkę pojęć i teoryi, a to jest zawsze szczęśliwém znamieniem. Najpoczwarniejsze obrazy więcéj mówią od oklepanych i banalnych. Chociaż ostatnia przez nas widziana wystawa we Florencyi, była urządzoną w pobliżu klasztoru Św. Marka, w którym żył Fra Angelico, medyolańska teraźniejsza nieskoń-