Strona:PL JI Kraszewski Listy z ustronia from Sobótka Y 1871 No 23 page 276 part 3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powiedźmyż iż — bądź co bądź, coś tam się rusza, coś tam żyje, coś pracuje. Nie idzie to łacno, ale dobrze że choć tak coś się robi. — Zaledwie Dziennik literacki umarł od ukąszenia Mrówki, na jego miejsce zwiastuje się Wola, i tylko co nie widać, Gazety literackiéj. Tylko to bieda że przy najlepszych chęciach Galicya nie doszła do tego bardzo prostego, elementanego pojęcia, iż wszelkie wydawnictwo składa się nietylko z ducha ale i z ciała, że więc każdemu potrzebny jest taki opasły Unger lub Loewenthal, lub jakikolwiek człowiek z krédką i kieszenią. Wydawnictwa poczynają się jak gra w loteryę... a nuż... prenumeratorowie! Żadne wydawnictwo w świecie jałmużną żyć nie może, kredytem nie żyje długo, a nie mogąc opłacić pracy, a przetrwać nowicyatu, ginie najczęściéj u brzegu. Tymczasem co poczyna u nas wychodzić, zawsze niemal tak, jak po staroświecku gospodarowano. Byle folwark... bez kapitału, bez koni, uprzęży, bez wszystkiego się obchodziło... A nuż urodzi? a nuż cena w Gdańsku? My tak teraz wydajemy dzienniki, i regularnie wszystkie tak wydawane muszą konać — krótko pożywszy. Ale któż się kiedy nauczył cudzém doświadczeniem? — Chociaż Sobótka wychodzi w Poznaniu, mogę jéj donieść o wyjściu tomu szóstego Rocznika Towarzystwa Przyjaciół Nauk, który pełen jest zajmujących artykułów. Szczególniéj dział historyczny piękny, prace P. L. Wegnera, K. Jarochowskiego, Kętrzyńskiego, Dr. Libelta czytają się z wielkiem zajęciem. Co za wyborna monografia Garczyńskiego, autora Anatomii Rzeczypospolitéj, jaki to cenny materyał do historyi obyczajów... Samo życie tego