Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Listy from Świt Y1885 No47 page54 col2 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Listy J. I. Kraszewskiego.




X.
Magdeburg — Luty.

Rok bieżący zaczął się dosyć smutnie — u nas licznemi nekrologami, w Hiszpanii trzęsieniem ziemi, wszędzie obawą przesilenia, którego przyczyn nikt nie rozumié.
Pocieszmy się wszakże. Wszystko przemija, i przesilenie także przeminie wkrótce. Tymczasem zaś literatura zbogaci się szeregiem obrazów nowych, świetnych, które posłużą za materyał twórczy, a których dostarczą nam... kolonie.
Europa i Amerya w dramacie, w podróżach, w opisach najoryginalniejszych zużyte są już do nitki; aż oto zapomniana Afryka podejmuje się nas bawić. Przedmiot jest nowy, gdyż czarni tubylcy byli dotychczas zaniedbywani. Prawda, że nie odznaczali się gościnnością i grzeszyli — obżarstwem.
Z wyjątkiem Belgii, która oddawna zaprzątała się po cichu losami ziemi afrykańskiéj, nikt nie troszczył się o te krainy kości słoniowéj i kadzideł. Dziś raptem — każdy chce miéć swoją kolonię afrykańską. Powiadają, że wkrótce usłyszymy o reporterach, nadsyłających pochwycone na ziemiach owych nowiny. Chodzi już pogłoska, że Fryze z „Kuryera Porannego“ zamierza udać się do Congo. Nie wierzę w to; rzecz wszakże sama przez się nie jest niemożliwą. „Kuryer Warszawski“ ma tam już swego korespondenta, inni bez wątpienia pragną wyrównać mu w tém. Literatura kolonialna afrykańska jest nieuniknioną.
Mam już nawet wspaniałą jéj próbkę w postaci ilustrowanego in folio, które wydawca Towarzystwa Geograficznego Brukselskiego, rodak nasz, p. Henryk Merzbach, tylko co w świat puścił.
Belgowie mogą być dumni, oni to bowiem piérwsi przeczuli doniosłość Congo i przed innymi je wyzyskali. Wydawnictwo, o którém mówię, będzie miało zapewne niezwykłe powodzenie. Pełno jest także broszur niemieckich o tym samym przedmiocie.
Ponieważ już potrąciliśmy o Belgię, chciałbym zaznaczyć dość ożywiony i wyraźny ruch literacki w Brukselli. Wydawcy belgijscy, którzy, zaprzestawszy przedruków dzieł francuzkich, przez długi czas byli mało czynni, zdają się teraz współzawodniczyć z Paryżem. Mamy obecnie prześliczne nowości belgijskie, tak samo jak mamy paryzkie. Romans jeden nawet („Autour du clocher”) przeszedł samego Zolę!... Są jednak i inne, uwagi godne, i w ogóle znać pracę, ruch — życie. Drukuje się wiele zarówno po francuzku, jak po flamandzku. Czy