Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Listy from Świt Y1884 No17 page276 col1 part1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Listy J. I. Kraszewskiego.




IV.
Magdeburg, 7 Lipca.

Nigdy się nie ocenia lepiéj błogich i kojących skutków czytania, ani całego dobra, jakie nam przynieść może książka, jak wtedy, kiedy się jest zmuszonym uciekać od własnych myśli gnębiących, od trosk upartych, które uchylić nie w naszéj jest mocy. Jedynym naówczas ratunkiem bywa — praca; a znów częstokroć jedynie możliwą pracą — czytanie. W takich to chwilach dobra książka, która ci pozwala zapomniéć o życiu i brzemionach jego — jest nieocenioną... jest skarbem.
— Nie doznaję zdziwienia, widząc starych, cierpiących, osamotnionych ludzi, jak połykają chciwie książki, czytując je dniami i nocami.
Życie tak cięży niekiedy, że gwałtem trzebȧ szukać środków oderwania się od niego, przeniesienia się choć myślą daleko gdzieś, daleko...
Jednak ileż to razy widziałem naśmiewających się z owych to starych panien i starych kawalerów, z owych istot, pozbawionych rodziny, jéj ciepła i jéj obowiązków, które posyłkę za posyłką do czytelni szlą po utrzymującą ich przy życiu strawę. Ha! niechże się kto chce zdrów śmieje! A ja powiadam, że przychodzą na człowieka takie momenty w życiu, kiedy nawet licha książka staje się deską zbawienia.
Gdy więc to tak już jest, kiedy zaprzeczyć się nie da, że nasz wiek dziewiętnasty jest o wiele pilniejszym czytelnikiem, niżli poprzednicy jego, pomówmy nieco o wyborze w czytaniu.
Niedawne to jeszcze czasy, kiedy gęsto wymieniano u nas takie dwory wiejskie, w których oprócz kalendarza nie znalazłeś drukowanego papieru na lekarstwo nawet. Dziś — niełatwoby pono przyszło Arkadyę taką odszukać... Drukuje się niezmiernie wiele, a spożywa druki — olbrzymio.
Książka, druk, to już dziś konieczność niemal; coś już, jakby chleb powszedni.
Każda epoka, wiek każdy, ma właściwą sobie formę literackiéj produkcyi, jakiś upodobany prąd, jakieś karby, w które wpada myśl pracująca. Tłumy zbierały się niegdyś w Grecyi, ażeby słuchać rapsodów; za czasów Szekspira w Anglii dramat pochłonął wszystko; od końca zaś XVIII wieku romans w oczach naszych niemal przybrał zadziwiające rozmiary, i nagiął ku sobie najhardziéj nawet sięgające po wielkość geniusze — świadkiem Victor Hugo i Notre Dame.
Za Walter Skota romans zdobywa teren dzie-