Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No231 2C.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Hrabia Skarbek, który życzył sobie wiedzieć jak się to skończy, prosił Dawisona, aby do niego przyszedł z doniesieniem o skutku konferencyi. Gdy mu powiedział jak rzeczy stały, rzekł spokojnie:
— Ale oni będą musieli przystać, bo całą publiczność masz pan za sobą; popsuliby sobie bardzo przez swój upór.
Nazajutrz Dawison poszedł po odpowiedź, zapowiadając, że za ofiarowane honorarya angażować się nie może. Raczyli tedy dźwignąć gażę do reńskich czterdziestu. Targ był jak o barana. Co do wystąpień w niemieckim teatrze, upierali się, że na nie pozwolić nie mogą, gdyż to jemu nawet zaszkodzi. Dawison od warunku w żaden sposób odstąpić nie chciał, musieli się więc zgodzić na ostatku. Benefisu ograniczył się połową, zwłaszcza, że grać miał tylko kilka miesięcy.
Na tém stanęło. Dawison zaręcza, że nie może ustępstw uczynić już żadnych więcéj; oni, że są ubodzy i więcéj dać nie mogą, że pragnęliby go mieć z całéj duszy, lecz stan teatru i dochody nie dozwalają i t. d. Rozeszli się tedy, nie uczyniwszy nic. Dawison postanowił czekać cierpliwie, a w ostatnim razie, bądź co bądź, starać się przejść do niemieckiego teatru.
Upłynęło dni kilka, nieznajoma rączka przysłała mu piękny bukiet kwiatów. Ostatnie umowy toczyły się w niedzielę; do czwartku nie zmieniło się nic. Wychodząc tego dnia z teatru wieczorem, Dawison spotkał hrabiego Skarbka.
— Czemu bo się waćpan z nimi nie godzisz? — zapytał go; — trzeba koniecznie, abyś przystał.
— Nie mogę, panie hrabio.
— I po co ci ten niemiecki teatr? Zobaczże wpródy wiedeński w Burgu, to może do rywalizacyi stracisz ochotę.
— Nie mam się jeszcze o czém dostać do Wiednia, — rzekł Dawison.
— Ja w kwietniu pojadę do Wiednia, zabiorę cię z sobą — dodał Skarbek. — A co się tycze pomieszczenia, dam waćpanu stancyę u