Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No230 3C.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znaje, był tak lękliwy, zmieszany, że sam siebie poznać nie mógł. Pomimo to przywołano go po zapadnięciu kurtyny, co się powtórzyło po drugim i trzecim akcie. W ciągu widowiska sympatyczna publiczność okazywała mu ciągle zadowolenie. Po pierwszéj tyradzie śmieléj wydeklamowanéj, z większą pewnością i siłą, wszczął się gwar, którego Dawison długo potém zapomnieć nie mógł. Wrażenie ogólne bardzo było pochlebne. Kamiński, który się nim szczerze zajmował, a nie znając go jeszcze, lękał się żeby nie upadł, (co mu sam potém wyznał), oświadczył zaraz, iż zupełnie był zadowolony, i że takiego artysty w nim się nie spodziewał. Zdanie Kamińskiego, nacechowane szczerością, więcéj Dawisonowi pochlebiło, niż wszystkie oklaski. Na drugi występ, obawiając się jeszcze Dramatu, wybrał komedyę Wiecznie i Biednego rybaka, w którym mu się zawsze powodziło. Pierwsza z nich była mu nieznaną, lecz z łatwością wyuczyć się jéj przyszło. Na trzeci występ przygotowywał Maseczkę, któréj tu jeszcze nie znano. Grać w niéj miała panna Zamecka, i Dawison spodziewał się lepszego dochodu niż z pierwszego widowiska, z którego trzecia część ledwo paręset złotych wyniosła. Powodem do tego było zawieszenie abonamentu, do czego tu publiczność nie nawykła.
Sąd Dawisona o ówczesnym lwowskim teatrze był dość snrowy. Piewsze wrażenie, jakie uczynił na nim, było niekorzystne. Nie mógł go jednak porównać z żadnym innym prowincyonalnym. Towarzystwo składało się przeważnie z kilku starych kobiet i kilku niemłodych mężczyzn, którzy zjedli zęby w teatrze. Wszystkich pedanterya przejęła do kości, zdawało im się, że nad nich na świecie nic już być nie może. Nawykli do pewnych błędów, ślepi byli na nie i popełniali je z konsekwencyą, z głębokiém przekonaniem, iż tak było najlepiéj właśnie. Dawison przeraził się grą Bendy, który miał rolę kwakra. Zapisał o tém, że prawdziwie nie wiedział, czy śmiać się, czy uciekać, tak to było poczwarne, dziwne, osobliwe a niedorzeczne! O-