Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Dawisona pierwsze lata w zawodzie dramatycznym Gazeta Warszawska 1888 No228 2C.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chleb powszedni, ciągły rachunek pieniężny, utyskiwania na dochody szczupłe, a wreszcie przypominanie téj łaski, jaką czyniła towarzystwu, grając z nimi. Dawison sam bezinteresowny i w duszy artysta, nie mógł się oswoić z treścią rozmów, obracających się około tego prozaicznego przedmiotu. Więcéj podobała mu się Horbowska (dawniéj Antonina Palczewska), pełna rozsądku i naturalności; pokochał i jéj dwoje dziatek ślicznych i troskliwie wychowywanych. Dzieci te do duszy mu przypadły.
Sześciotygodniowa ta wycieczka z Warszawy, pod względem finansowym nie tak źle wypadła. Z półtorastu złotemi wyjechawszy, był panem z górą pół tysiąca. Zmordowany jednak, czując się słabym, pojechał do Sochaczewa odpocząć u siostry dzień jeden.
Ztąd powrócił do Warszawy dla starania się o pasport, a ubocznie miał jeszcze choć słabą nadzieję, że mu może na debiut pozwolą. Za radą Kossa, choć nie bardzo chętnie, udał się po protekcyę do Ad. E. Ten w istocie mówił z generałem o tém, Halpert znowu starał się mu pozyskać Kossa, od którego wiele zależało. Po wielu a wielu prośbach i staraniach, dozwolono Dawisonowi wystąpić w roli gościnnéj d. 19 go września. Wybrał sobie nieznajomego w Ricie Hiszpance. Publiczność, dosyć licznie zgromadzona, jak na sztukę tak znaną i ograną (dawano ją w krótkim przeciągu czasu, dwadzieścia jeden razy), przyjęła Dawisona bardzo sympatycznie. Sczczególniéj ostatni akt wywołał rzęsiste i długo trwające oklaski. Ogół był widocznie i szczerze zadowolony. Przyznawali mu wszyscy postęp olbrzymi w deklamacyi, ułożeniu, ruchach, nadewszystko w nabytéj pewności na deskach teatrelnych, którą tylko doświadczenie nadaje. Ganiono tylko dość powszechnie zbyt głośną mowę. Było to omyłką pochodzącą z fałszywego przekonania, iż na większym teatrze i obszerniejszéj scenie, daleko głośniéj mówić należy. Silił się więc, a przez to, zwłaszcza w akcie pierwszym, podczas tkliwego opowiadania, deklamacya wiele na tém cierpieć musiała, nie będąc tak wy-