Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 62 Ł 5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lubię. Towarzystwo u mnie trochę mniéj sztywne i wyłączne, ale złe nie jest. Jeżeli przeznaczeniem twém pójść za mąż, młodzież znajdzie cię i u mnie. Za jedno zaręczam, że gderać jak hrabina nie będę, i że się nie znudzisz.
Olesia z wdzięcznością przyjęła propozycyę i, pokornie podziękowawszy hrabinie * * * za przytułek, natychmiast się przeniosła do senatorowéj, która jéj u siebie ładny pokoik przygotowała.
Dawna opiekunka, pozbywając się Olesi, może dla zatarcia w niéj nieprzyjemnych wspomnień, znalazła się wspaniale i wcale znaczną ofiarą, pod pozorem na szpilki, starała się pozyskać sobie odchodzącą.
U senatorowéj usta miało dziewczę rozwiązane i rozpoczęło życie nowe. Temperamenta były dobrane, stara jéjmość wyrozumiałą była, i Olesia się jéj po piérwszych dniach stała niezbędną.
— Skarb nie dziewczę — mówiła — obawiać się o nią nie potrzebuję, bo stateczna i rozważna, a zabawna, wesoła szczebiotka i dowcipna, aż miło.
Dnie tu upływały bardzo przyjemnie. Oprócz zabawiania cioci senatorowéj Olesia żadnych innych obowiązków nie miała.
We dnie czytywała głośno, wieczorami chodziły lub jeździły na spacery. Kilka razy w tygodniu senatorowa przyjmowała.
Towarzystwo u niéj było w istocie trochę różnorodne, ale złém nie było nigdy. Długie życie w mieście, stosunki męża, własne upodobania łączyły panią senatorową z mnóztwem osób, urzędnikami, arystokracyą, artystami i t. p. Młodzieży bywało niewiele, kobiet mniéj, mężczyzn bez liku.
Zadziwiającéj pamięci senatorowa każdego życiorys mogła opowiedziéć ze szczegółami, znała doskonale charaktery, wiedziała nawet tajemnicze, zakulisowe sprawki swoich przyjaciół, dla których była pobłażającą. Dom był na téj średniéj stopie, która jednym się wydaje pańską, drugim skromną. Porządek panował wzorowy, życie wygodne, zbytku żadnego. Do przymiotów gospodyni zaliczyć było można, iż nigdy się nie wysadzała na występowanie.
— U mnie i w świątki i w piątki jednakowo — mawiała. — Opowiadano mi o Arabach, że długi czas żyją garścią mąki i daktylami, a gdy się dorwą barana, mało im brzuchy nie popękają. Ja wolę, aby było codzień potrosze, niż lusztyk i post po nim.