Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 61 Ł 5.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

told — wyrzucałeś mi, że ja cię na ten sport namówiłem, a gdyby nie on...
— Ale on mnie zarznął...
— I uratował, więc kwita! — śmiał się Witold.
Strzeleckiego już to nudziło; spojrzał na żonę, która nie odchodziła.
— Cóż będzie z Wiesbadenem? — spytała.
Hrabia milczał dość długo.
— Jeżeli potrafisz dostać, lub coś sprzedać — rzekł — ale z koni został Drogman kulawy, więcéj nic.
— A ja czekać nie mogę — odparła syczącym głosem żona. — Nudzisz mnie.
Wśród panującego milczenia przeszła się po salonie. Stanęła znowu naprzeciw męża.
— Wiész Adasiu, że przy twojéj nieporadności można umrzéć, a tobie żadna szczęśliwa myśl nie przyjdzie...
Ruszyła ramionami.
— Będę musiała gdzieś na mój rachunek pożyczyć, bo jechać dla mnie, to kwestya życia.
— A! jeżeli możesz pożyczyć! — wykrzyknął mąż — à la bonne heure! Jedź. Ja może późniéj nadciągnę.
— Powiadam ci, że muszę! — potwierdziła hrabina.
Witold nogę na nogę założył i zwrócił się do Strzeleckiego.
— Gdybyś późniéj dostał pieniędzy, zawieziesz mnie do Homburga.
— Albo ty mnie — westchnął Strzelecki, który już w głowie układał kombinacye niemożliwe.
Rozeszli się tak potém, a hrabina kazała pakować rzeczy. Strzelecki był ślepy, nie widział nic, chociaż jawném było, że hrabina Idalia wybierała się tak z domu, jakby do niego nie miała powrócić. Sprzedawano wszystko, co tylko się dało spieniężyć, odprawiono służące, została tylko Rozalia powiernica. Z pokojów hrabiny najkosztowniejsze fraszki zniknęły.
Przywiązany do pana kamerdyner jednego dnia zrana, podając mu kawę, uczynił uwagę, że hrabina dziwnie się do podróży przygotowuje.
Strzelecki zbył go ruszeniem ramion. Nie mógł przypuszczać nawet, aby żona go porzuciła; wiedział, że nie miała nic, a o wykradzeniu jakiémś i romansie mowy być nie mogło.
Hrabina Idalia, uniknąwszy nawet pożegnania, znikła z Warszawy.
Strzelecki pozostał, Witold nic nie mówił o wyjeździe.
Nie troszcząc się o żonę, hrabia Adaś, dla którego miasto stawało się coraz trudniejszém, z kolei ulotnił się, wynosząc się na wieś, nawet bez wiadomości Witolda.
Z żoną nie mieli zwyczaju korespondować, tylko w interesach pieniężnych. Listów od hrabiny długo nie było, ale tém się Strzelecki nie kłopotał. Rad był milczeniu, gdyż pieniądze codzień stawały się trudniejszemi do zdobycia, a długi coraz dokuczliwszemi.
Nagle niespodzianka, list ze znaczkiem pocztowym włoskim, a na kopercie ręka żony. Pisała z Livorno.