Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 51 Ł 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otworzył drzwi hrabia Witold i nie stanął przed nimi z postawą zwycięzcy.
Po trudach balowych wypoczęty, świeży, rumiany, zdrów, wesół, zjawiał się tu równie zdumiony stanem, w jakim ich znajdował, jak oni jego drażniącą wesołością i chłodem.
Hrabina, zobaczywszy go, ściągnęła brwi, podeszła ku niemu, coś szepnęła na ucho, ale Witold z uśmiechem obojętnym zdawał się wcale nie myśléć o posłuszeństwie jéj rozkazom. Strzelecki, zwykle dla niego czuły, tym razem tak był przybity, że go nawet nie powitał.
— Od wczoraj — odezwał się Witold — pani moja tak mi jest niezrozumiałą, że jéj nie poznaję, ale cóż u licha zajść mogło, zmieniającego tak położenie i stosunki? Jesteśmy przecie dosyć staremi przyjaciołmi, znamy się nadto dobrze, abyśmy z sobą w ciuciubabkę grać potrzebowali.
Nie dając odpowiedziéć mężowi, hrabina odezwała się, zwracając się do przyjaciela:
— Proszę tylko o kilka godzin zwłoki, wszystko się późniéj wytłómaczy, zostaw nas samych.
Ton był tak nakazujący, iż hrabia Witold, naostatek obrażony tym brakiem zaufania, skłonił się bardzo ceremonialnie i, słowa nie mówiąc, wyszedł majestatycznie.
Du grabuge! — szepnął, powracając przez salony. — Mniejsza o to, doskonały pretekst do rejterady, która była pożądaną. Mówią, że szczury opuszczają okręt, mający zatonąć; czas się ratować, ci ludzie pójdą niechybnie na dno. Byłbym może kilka miesięcy ich mógł utrzymać na powierzchni; ale sami się skazują. Ma foi, umywam ręce.
Z tą myślą hrabia Witold wyszedł z pałacu, skinął na dorożkę i, rozparłszy się w niéj, pojechał do panny S., prima balleriny, u któréj był w łaskach, czy ona u niego, rzecz nierozwiązana.
W sypialni znowu panowało milczenie. Hrabina zwilżyła wodą usta, Strzelecki włosy na głowie miął i rozrzucał.
— Wszystko to, co o przeszłości nieszczęśliwéj Bartskiéj dziś rozpowiadają — mówiła Idalia — bezkarnie na nią ciskając kamieniami, to są wierutne fałsze, mój Adasiu. Ryszard był nieznośnym mężem, cierpiała z nim i dla niego, nie mogąc go powstrzymać od rozpusty. Winę rzucono na mnie.
Jedyną, do któréj się przyznaje... ona i ja, mój Adasiu, to, że dla miłości twéj poświęciła dziecko. Z Bartską nigdybyś się w świecie oże-