Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 49 Ł 3.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dyni domu nadeszła i, chcąc ująć sobie barona zbliżyła się do niego.
— Widzę, że mąż mój jest pod urokiem rozmowy z panem baronem — rzekła. — Rzadko bywa czémś tak zajęty. Zazdroszczę mu.
— A! szanowna hrabino — odezwał się, powstając Kresse — nie urok mojego słowa, wielce niedołężnego, ale osobliwa w istocie historya, nie do uwierzenia, którą mu opowiadałem, tak Strzeleckiego zajęła.
Słyszała pani o Bartskich?
Zaledwie imię to obiło się o uszy hrabiny, gdy drgnęła cała, pobladła, zmieszała się i, złożywszy te symptomata na zmęczenie, usiadła przy baronie, szybko zadając mu pytanie:
— Bartscy? co to za Bartscy? historya? jestem bardzo wszelkich historyi ciekawą.
— To wygląda na bajkę — odparł Kresse.
W krótkich słowach, ale z dobitnością wielką, staruszek nanowo rozpoczął tylko co skończone opowiadanie. Zwrócona ku niemu hrabina Idalia słuchała go z nierównie większém współczuciem, niż sam Strzelecki. Na twarzy jéj, prawdziwych, czy dobrze udanych, tyle się różnych wyrazów i wrażeń przesunęło, oczy jéj tak pałały. Zdawała się tak niezmiernie przejętą tém, co słyszała, jak gdyby całą boleść starych Bartskich podzielała.
Kresse już był dokończył, gdy hrabina słuchała jeszcze, jak przykuta do siedzenia, choć obowiązki gospodyni gdzieindziéj ją powoływały.
— Cóż pani hrabina na to? — dodał baron. — Bartscy przybyli do Warszawy. Łudzą się biedaczkowie, zdaje im się, że jakimś cudem wnuka potrafią odzyskać, ale na toby potrzeba cudu.
— A przynajmniéj nadzwyczaj dziwnego składu okoliczności szczęśliwych — dodała, patrząc w ziemię hrabina.
— Chodzi im o dziedzica i mienia i krwi — rzekł baron. — Mojém zdaniem, powinniby go sobie z bliższéj rodziny wybrać i usynowić, a na wnuka nie rachować, przypuściwszy nawet, że znalazłby się, będzie to nieochybnie dziecko złém wychowaniem przy niegodziwéj matce zepsute, a z ośmnastoletniego łotrzyka trudno już co zrobić.
Hrabina podniosła oczy błyszczące nagle.
— Ale, panie baronie — poczęła żywo — można téż przypuścić, że go matka nie popsuła, że sama potrafiła się poprawić.
— Przepraszam, ja tego z przeszłości, o któ-