Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 46 Ł 4.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieczności najsmutniejsze następstwa. Popełnione błędy przez słabość i obawę potrzeba było potém opłacać bardzo drogo.
Tak naprzykład ostateczną swą ruinę winien był hrabia Adam uległości śmiesznéj przyjacielowi domu, potomkowi pięknéj, staréj rodziny, zeszłemu na eleganckiego pasożyta, który dla dogodzenia własnéj fantazyi wmówił w Strzeleckiego rozmiłowanie się w koniach, w wyścigach, w spekulacyach nieszczęsnych na torfie.
Hrabia Adam nie miał ani znajomości sportu, ani pociągu ku niemu, ale zwolna, ze zwykłą sobie powolnością przejął fantazyę hrabiego Witolda, i tak ją wziął do serca, iż jéj nad miarę wszelką poświęcał. Rachować nigdy nie umiał.
Żonaty po raz drugi z kobietą nadzwyczaj piękną, przebiegłą, zalotną, zręczną, dwuznacznego pochodzenia, ale świetnie wychowaną, bezdzietny, rozkochany w téj żonie, Strzelecki był pod jéj i hrabiego Witolda komendą. Nikomu nie było tajném, że Witold ów, nawskroś zepsuty, dowcipny, zdolny, ale zły człowiek, grał od lat kilku rolę przyjaciela domu... szczególniéj przy pani.
Stał się jednak, zręcznie postępując, tak nieodzownie potrzebnym samemu hrabiemu, że ten bez niego stąpić nie mógł. Daliśmy już kilku słowami poznać czytelnikom hrabiego Witolda, zasługuje on wszakże na bliższe rozpatrzenie się, gdyż jemu podobni, są typem charakterystycznym wieku i kraju.
Imię, jedyny spadek, jaki teraz pozostał już lat czterdzieści liczącemu potomkowi słynnéj niegdyś rodziny, dopomogło mu do zawiązania stosunków na wielkim świecie i utrzymania się przy nich, chociaż płatał nieraz takie figle, iż dawno się go on wyrzec był powinien.
Lecz broni się i ocala od plamy wielkie imię; gardzono hrabią Witoldem, lecz musiano go osłaniać. Imię to drogie łączyło posiadacza z najznakomitszemi rodzinami.
Oprócz tego hrabia Witold, zepsuty, przegniły, sceptyk, szyderca, bez czci i wiary, miał powierzchowność tak ujmującą, w salonie był tak niezrównanym, miłym, zręcznym, do wszystkiego, iż czasem zapominano nawet o jego wykroczeniach i upajano się wzrokiem, jaki rzucał na ludzi.
Nikt w początku oprzéć się nie umiał, ale po niejakim czasie nikt szacunku dla niego zachować nie mógł. Z szacunku zaś, byle go nie karmiono publicznie wzgardą, hrabia Witold drwił sobie.
Z czego, jak, czém żył na dosyć eleganckiéj stopie ten awanturnik salonowy, nie mając ani dóbr, ani kapitałów, ani pensyi, nikt powiedziéć nie umiał. Domyślano się, że przynajmniéj w części alimentów dostarczała gra w karty... i niektóre panie, już niemłode, u których był w łaskach.
Oprócz innych domów, miał pod panowaniem swém i hrabiów Strzeleckich. Z powolności przyjaciela Adasia śmiał się, szydził z niego i nielitościwie z niéj korzystał, gotując się już do rejterady w chwili katastrofy, która nadciągała.