Strona:PL JI Kraszewski Awantura from Świt 1885 No 45 Ł 1.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie gorszyli się bardzo, gdyż wygadała się im z tém, że była wdową, a zatém mogła swobodnie sercem i ręką rozporządzać.
Od tego wieczora, spotykając się z nią w ogrodzie, Pawłowiczowie witali się jak znajomi, i chłopiec nietylko miał pozwolenie przechadzania się z niemi, ale polecenie, aby był we wszystkiém posłuszny.
— Mam tak ważne interesa na głowie, że mi Maks jest zawadą, wolę go nie miéć przy sobie i wdzięczną będę państwu, jeżeli mnie wyręczycie, ale proszę, abyście dla tego swawolnika państwo byli surowi.
Otrzymawszy pełnomocnictwo to, uszczęśliwiona stara Salusia przylgnęła po macierzyńsku do chłopca, który, zdziwiony czułością i słodyczą, jakich nigdy nie kosztował, zwolna zdawał się jakby do nowego, nieznanego rozbudzać życia.
Pani Pawłowiczowa już nim zupełnie była zawładnęła, gdy — stało się to późną jesienią — zaszedł wypadek niesłychany, niezrozumiały, który na przyszłe losy starych Pawłowiczów wywarł wpływ ogromny, stanowczy.
Wieczorem dnia tego piękna nieznajoma, poruszona, niespokojna, z oznakami niecierpliwości przyszła wcześniéj niż zwykle do ogrodu. Wprost oczyma zaczęła szukać starych swoich dobrych znajomych, zbliżyła się do nich, i z jakimś pośpiechem, zwróciwszy się do Salusi, prosiła ją, aby godzinę jaką była łaskawą czuwać nad malcem, po którego ona wkrótce powróci, gdyż potrzebowała się oddalić i t. p.
Pawłowiczowa była tém uszczęśliwioną, mąż jéj najuroczyściéj przyrzekł stać na straży i pilnować chłopaka.
Matka pogroziwszy jeszcze Maksowi uśmiechnąwszy się zalotnie, grzecznie, ale zimno obojgu państwu, obwinęła się szalem czarnym i majestatycznym chodem królowéj, ale z pośpiechem oddaliła się z ogrodu.
Prędko bardzo upłynęła godzina oznaczona, półtoréj, dwie, w ogrodzie zrobiło się ciemno, nie było w nim żywéj duszy, jesienny wiatr szeleścił chwilami, podnosząc do góry zeschłe liście, które okrywały ulice. Pawłowiczowie trochę strwożeni, nie pojmując co się stać mogło,