Strona:PL JI Kraszewski Śniehotowie from Romans i Powieść No3 page37.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

póki ich nie stracisz, póki ci ich dobrzy przyjaciele nie wydrą... Już ciebie znam...
— Kasiu! jesteś niesprawiedliwą — krzyknął głośno.
— Cicho! pobudzisz dzieci! — przerwała kobiéta.
Jeremiasz głos zniżył, ale począł ciszéj mówić żywo:
— Tak, jesteś niesprawiedliwą... ja hulam z desperacyi; jak się interesa uregulują — zobaczysz, ustatkuję się...
Małżeństwo poczęło rozmowę i Piętka żonę przekrzyczał. Tymczasem Iwasia trzeba było wysyłać do miasteczka i Kasia wyszła spłakana, rozmyślając o dniu jutrzejszym.
Poczciwy pan Jeremi padł na łóżko i po przygodach dni kilku, wielce pracowitych, chrapnął kamiennym snem do godziny dziesiątéj.
W domu już od niepamiętnych czasów wszyscy byli na nogach, i ów nieszczęsny obiad się dla gościa w kuchni warzył, a pokoje umiatały, gdy Kasia poszła nareszcie męża obudzić, aby miał czas się odziać, nim zapowiedziany kupiec przyjedzie.
Biedna kobiéta głęboko zmartwiona zapowiedzianą przedażą, płakała ranek cały, oczy miała czerwone. Piętka, gdy ze snu twardego nareszcie się rozbudził — ujrzawszy żonę przy sobie, ledwie się przeżegnał, począł ją ściskać i całować.
Trochę bólu serdecznego ten uścisk zapłacił. Jeremi się porwał, przypomniawszy, co go czekało i dowiedziawszy o godzinie, wybiegł do studni, aby głowę sobie zmyć i kazał wołać podstarościego.