Strona:PL JI Kraszewski Śniehotowie from Romans i Powieść No21 page322.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wieść po okolicy rozeszła się była piorunem, że ksiądz pogodził braci, że bogaty Andrzej brał w ręce interessa Jana. — Serebrnicki pomiarkował, iż sprawa jego źle stanąć może — zniknął.
Domka z miasteczka, przelękniona schroniła się do matki. Oczekiwano dalszych wypadków z trwogą. Andrzej niemal codzień dojeżdżał do Bereźnicy, a przekonawszy się na ostatek, iż brat może znieść podróż, zabrał go z sobą do Pobereża. Tu umieszczono go wygodnie, otoczono staraniem i zwolna zaczął przychodzić do zdrowia. W miarę zaś, jak sił nabierał, chęć pomsty rosła. Choć interes przeciw żonie i nabywcy wekslów był w biegu, nie szedł on dosyć szybko w miarę żądań starego. O pojednaniu żoną, — które ks. Oderanowski zamierzał — mowy być nie mogło, on téź, z obowiązku duchownego tylko o tém napomknąwszy — cofnął się.
W takim stanie były rzeczy, gdy Ozorowicz przyjechał jednego rana do pana Andrzeja, niby tylko dla starki litewki, a w istocie dla wymacania, co się tu święciło.
— No, jakże — powinszować, — rzekł — słyszałem o ślicznéj zgodzie, o ozdrowieniu pana Jana, o rewindykacji Rozwadowa. Ale to... wszystko śliczne, piękne, a tymczasem rosa oczy wyjé — nim się to pokończy.
— A cóż my, stare graty, mamy do robienia? — ozwał się Andrzej — przynajmniéj skubać Serebrnickiego będzie zabawka.
— No — a jabym cale co innego proponował, zgodę?
Andrzej się rozśmiał.
— Jaką?
— Ot — wedle mojego widzenia — zezwolić na rozwód, niech sobie naprzód jéjmość weźmie, ta mu za wszystkie jego grzechy zapłaci! — Powtóre, co popełnił długów na Rozwadowie zwrócić mu, i niech idzie do kata.
Z drugiéj izby posłyszał to pan Jan, który już o kiju chodził.
— Niedoczekanie tego łajdaka! — zawołał, ukazując się nagle. Nie! Sprocesować go, wsadzić do wieży, przyprowadzić do ruiny! to dopiero będzie sprawiedliwość. Za gwałt i zdradę niech, jeśli nie gardło da — to in fundo odsiedzi i grzywny płaci.
— Tak — tak — a jegomość alimenta żonie będziesz musiał dawać za to, żeby ona go konsolowała — a do Rozwadowa nie dojdziesz i za lat dziesięć.
— Pal go dyabli z Rozwadowem, — zawarczał Jan — od czasu, jakeśmy się z bratem pogodzili — obejść się mogę bez niego i czekać.
Ozorowicz, rzuciwszy myśl do zgody, z którą podobno był wysłany przez Serebrnickiego — pofolgował i zmilczał, dał się jéj i im wyburzyć. Wrócił po kilku godzinach do tegoż przedmiotu i z flegmą wielką przenocował, nazajutrz de noviter repertis, z argumentami występując silniejszemi, które Andrzeja przekonały.
Jan się z bratem posprzeczał nawet. Ku wieczorowi jednak Ozorowicz punkta ugody notował na papierze i wyjechał, niepłonną mając nadzieję, że Serebrnickiego uratuje. Miał za to przyobiecaną sumkę dosyć przyzwoitą.
W tydzień potém zawarto umowę, Andrzej spłacał długi, tradycya ustępowała eo instante z Rozwadowa i oba bracia jechali razem go obejmować. Na rozwód Jan serdecznie się zgodził, byle o kochanéj żonie nie słyszéć więcéj...


XIV.

Ktoby był w lat pięć po opisanych wypadkach, zajrzał do tego poleskiego kątka, zdziwił by się i ucieszył widokiem tego życia, jakie tu dwaj bracia Śniehotowie prowadzili.
Rozwadów i Pobereże połączone nowo wybitą szeroką drogą, na wprost przez błota i pola, były jakby jednym tylko domem, rozdzielonym na dwie części. — Albo Jan gościł w Pobereżu,