Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzie podziwiać można; chwila, nim słońce się skryje, krótka lecz cudowna, gdy cały horyzont jaśnieje wokoło, we wszystkich tęczy kolorach, w złocistym blasku zachodzącej kuli ognistej. Jeszcze chwila światła, ostatni odblask fioletowej smugi na niebie i szybko zmrok zapada. Nie mogłem oczu oderwać od tego obrazu! W tej chwili wracał orszak z pogrzebu, jechali cicho, w milczeniu pogrążeni, białe turbany jaśniały pomiędzy ciemnemi skałami; słychać było tylko krok i parskanie koni, w oddali z minaretu dolatywał przeciągły głos muezzina, wołającego wiernych proroka wyznawców do wieczornej modlitwy.
Prócz angielskiego świata, liczne jest w Hayderabadzie towarzystwo krajowców, z dygnitarzy rządu i dworu Nizama, oraz bogatych »muzułmańskich panów« złożone. Jedyne tu miejsce w całem imperyum indyjskiem, gdzie dwa światy się do siebie zbliżyły, a raczej, gdzie Anglicy tubylców do swego grona przyjąć raczyli.
Bywają u siebie, w angielskim klubie muzułmanin lub Parzis siedzi obok Anglika; wystawne obiady i wieczory u miejscowych władyków oba światy jednoczą. Powtarzam, że jedyne to miejsce w Indyach, gdzie asymilacya towarzyska jakotako jest widoczna, zresztą bowiem, po innych miastach, żyją jedni od drugich chińskim murem przegrodzeni i Anglicy krajowców zdaleka od siebie trzymają; dosyć powiedzieć, że w bombajskim klubie nie przyjęto na członka tureckiego jeneralnego konsula, gdyż jest mahometaninem i nosi fez. Wygląda to nieprawdopodobnem a jednak ostatni fakt niedalej jak w roku bieżącym miał miejsce; — dowód nieumiejętności obchodzenia się z ludźmi ze strony Anglików i gruby błąd ich nieasymilacyjnej polityki.