Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 162.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rezultatów należy. Na obiedzie i wieczorze u państwa Newillów, poznałem wiele osób z licznej angielskiej kolonii w Hayderabadzie żyjącej. Podobnie jak w Gwaliorze, wszystkie niemal ważniejsze administracyjne posady krajowego rządu z egzekutywą połączone są w rękach Anglików; należy to do zasad ogólnej polityki centralnego rządu, by wszędzie »swoich« mieć ludzi, a wysoka płaca, którą w służbie Nizama pobierają, wielu do Hayderabadu przyciąga. Prócz tego kwateruje obok w Secunderabadzie silna załoga angielskiego wojska »dla protekcyi Jego Wysokości«, oraz by wassal nie zapominał, że jest tylko wassalem Wiktoryi, cesarzowej Indyj. Towarzystwo angielskie tutaj liczne, klub wspaniały, życie światowe nader ożywione.
2 kwietnia. Przed wschodem słońca zajechał po mnie dworski powóz. Z kilkoma strzelcami, otoczony eskortą »Sirwarów« w pstrych uniformach, ruszyliśmy na antylopy. Niezbyt po myśliwsku to wyglądało, lecz widocznie zwyczaj taki. Pięć mil od miasta zaczynają się tak zwane »shooting preserves« czyli strzeżone rewiry (chasse gardée) Nizama. Dżungla mniej więcej podobnie jak centralno-indyjska wygląda, teren równiejszy, roślinność mniej bujna i gęsta, głazów i kamieni więcej, trawa od słońca na popiół niemal spalona — o tej porze roku obraz dezolacyi i pustyni. Ogromne obszary otwartej dżungli roją się literalnie od antylop; stadami po kilkadziesiąt do stu sztuk pasą się spokojnie na resztach trawy, w szczelinach skał i kamieni wyrastającej. Gdzie okiem rzucić, kupkami stoją; kozły zazwyczaj osobno, ciemno brunatne lub czarne, ze świecącemi rogami, ślicznie odbijając w promieniach wschodzącego słońca na blado-żółtem tle spalonej dżungli. Nie są nazbyt ostrożne, znacznie mniej niż