Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 140.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spolowawszy mniej więcej wszystkie lepsze knieje w okolicy, postanawiamy obóz zwinąć i na wieczór do Goony powrócić. Po drodze wzięliśmy cztery mioty, tem chyba ciekawe, ze niesłychana ilość dzikich małp w każdym z nich na nas wychodziła; niemożna się dosyć na te śmieszne zwierzęta napatrzeć, tak zabawne są i przytem tak ludzkie ich ruchy i chody. W ostatnim miocie zabiłem dzika, jak na indyjskie pojęcia, grubego odyńca. W powrocie do Goony szybkim galopem po twardej drodze, koń pode mną wsadził nogę do dziury i rulował jak zając strzelony.
21 marca. Dzisiaj wiosna w Europie podług kalendarza się zaczyna, w naszym kraju pewno śniegi jeszcze leżą, tu upał z każdym dniem się zwiększa. Miał być dzień odpoczynku, tymczasem w południe dają znać, że o półtory mili od Goony pantera w biały dzień kozę zadusiła i do pobliskiej dżungli zaciągnęła. Jedziemy po to tylko niestety, aby ujemny rezultat do długiego szeregu niefortunnych zawodów doliczyć. Wieczorem dali mi oficerowie obiad w klubie z muzyką i całą wystawą, na jaki skromny, lecz doskonale zaopatrzony klub zdobyć się potrafił. Nader miło mi wieczór w ich gronie zeszedł; rozumie się samo przez się, że polowanie stanowiło główny, jeżeli nie wyłączny temat rozmowy.
22 marca. Zacząłem dzień rannym podjazdem, nie przyszedłem jednak do strzału. Dziś wyprawiam Stefana, Majkla i bagaże najętą pocztą wielbłądzią do Bombayu via Gwalior, zbliża się bowiem termin 1-go kwietnia, w którym to dniu mam być w Bombayu. Doktor S. również się zabiera, ja sam zostaję jeszcze w Goonie i mam konno na wskróś przez dżungle do bliższej stacyi Bina