Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powracaliśmy nie bez nadziei i otuchy, że odnalazłszy szczęśliwym trafem nowy ślad zwierza, jutro może na niego samego trafimy.
19 marca. Piąty dzień stracony za tym nieszczęsnym tygrysem; od miejsca, gdzie leżał pod krzakiem mimozy, wzdłuż i wszerz przedrabowaliśmy na słoniu całą okolicę, Mahmud z żołnierzami obszedł wszystkie potoczki i strumyki, spodziewając się, że w ich pobliżu może tygrys zaległ, niestety — nic!
Nadzieje nasze podniecone wczorajszem odnalezieniem świeżej farby, poczęły z każdą upływającą godziną słabnąć, wreszcie musieliśmy dać za wygraną i skapitulować. Albo tygrys wlazł do jaskini, zkąd go, choćby tam zginął, ludzka siła już nie dostanie, albo wylizał się z rany i wyniósł światami. To ostatnie bardzo jest prawdopodobne; kulę, jak odrazu przeczuwałem, musiał dostać nisko w łopatkę, nie odniósłszy śmiertelnego płuc obrażenia. Może i Anglicy mają racyą, utrzymując, że kal. 500 ze średnim nabojem prochu za słaby, dosyć, że tygrys zginął i przepadł bez wieści.
Tak się, niefortunnie niestety, skończyła tygrysia epopeja. Straciliśmy pięć dni za nim i wyłącznie za nim tylko śledząc; niejeden, czytając te notatki, powie, że najskuteczniej byłoby w podobnym wypadku, miot po miocie zajmować i w ten sposób postrzałka szukać jak dzika lub jelenia. Kilkakrotnie o tem Grantowi wspomniałem, lecz ani on nie mógł tego wziąć na siebie, ani zresztą ludzieby nic poszli. W razie wypadku odpowiedzialność ciąży na myśliwych, którzy dla swej przyjemności, ludzi na śmiertelne niebezpieczeństwo wystawiać nie są w prawie. Pułkownik Gerard, któremu