Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na krok literalnie nic się grzed[1] sobą nie widzi, było, gdy teraz o tem pomyślę, prostem szaleństwem, lecz wówczas się o tem nie myślało i linią się znowu ustawiwszy, z palcem na cynglu, jak na kuropatwy na porywanego w owsie posuwaliśmy się naprzód. Nawiasem tu wspomnę, że niema na świecie większej emocyi w polowaniu, jak piechotą iść za takim postrzałkiem jak tygrys; chęć ujrzenia zwierza łączy się z uczuciem śmiertelnego niebezpieczeństwa. Za najmniejszym szelestem krew w żyłach się ścina, niema nerwów, choćby nie wiem jak zahartowanych, któreby w podobnej chwili potężnemu wzruszeniu były w stanie się oprzeć. O ile bowiem polowanie na tygrysa, jeżeli się zachowa przepisane środki ostrożności, nie jest wcale niebezpiecznem, o tyle w razie zaniedbania powyższych środków, na dziesięć wypadków, ośm tragicznie się kończy. Kardynalną zasadą jest »nie stać na ziemi, gdy tygrys w miocie i piechotą nie iść za postrzałkiem«; naturalnie — nulla reguła sine exceptione, — są wyjątki w jednym i drugim kierunku. Zdarzyć się może i niedalej jak w roku bieżącym się zdarzyło, że strzelony tygrys z drzewa ściągnął myśliwego i na miejscu go na śmierć zagryzł, z drugiej zaś strony, nie każdy tygrys się bezwarunkowo rzucać musi, gdy się piechotą za nim idzie, lecz w zasadzie tego ostatniego się robić nie powinno i żaden Anglik, kierujący naseryo polowaniem, nikomu z uczestników tego zrobić nie pozwoli. Dlatego też słoń jest koniecznym warunkiem do tygrysiego polowania i dla bezpieczeństwa i poprostu dlatego, że się z jego grzbietu dalej widzi i łatwo strzelić można, co piechotą w trawie, gąszczu lub skałach jest niemal niepodobnem.
W polowaniu piechotą nie pomoże ani pewna ręka, ani

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – przed.