Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zamieszkuje, między niemi również pospolitą jest Macacus radiatus, którego nieraz w okolicach Goony widziałem.
Pod wieczór przybyliśmy do Ragogar, gdzie zastaliśmy obóz rozłożony, namioty rozpięte i obiad przygotowany. Jesteśmy tu na gruncie jakiegoś indyjskiego książątka, który opodal na szczycie góry w obronnym zamku rezyduje. Potomek niegdyś potężnej dynastyi hindostańskich władców, dziś egzystuje tylko, dzięki protekcyi angielskiego rządu, utracił bowiem swe państwo w krwawych bojach z gwaliorskim Maharadżą, który całe jego terytoryum zaanektował. Dopóki był potężnym władcą, Anglicy neutralnie się zachowywali, gwaliorskiego księcia raczej forytując, dzisiaj jego protegują przeciw tamtemu. »Divide et impera« — stara maksyma, którą Anglicy, jako główną zasadę swej polityki przyjęli.
Legenda niesie o tutejszym księciu, że wielkie skarby posiada w ziemi ukryte, z obawy przed najazdem gwaliorskiego współzawodnika. Ledwo do obozu przybyliśmy, zjawił się jakiś urzędnik książęcego dworu, uprzejmie nas witając imieniem księcia i swe usługi ofiarując.
Nasz obóz rozłożony w obrębie starego fortu, od wieków w gruzach leżącego; o istnieniu jego świadczą gdzieniegdzie pozostałe szczątki murów i kamienne bryły. Miejsce jakby stworzone na obóz, który ocieniają wkoło cudnie kwitnące mangosy i figowe drzewa.
13 marca. Nad nami w drzewach papugi się gnieżdżą: wrzask, pisk, skrzek od samego rana. Do 9-tej oczekujemy raportów, żadnych jednak wiadomości nie przynoszą, wreszcie wracają wysłani ludzie z oznajmieniem, że przynęty nigdzie nie ruszone.
Aby tu daremnie czasu nie tracić, postanawiamy obóz