Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 099.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





ROZDZIAŁ V.



11 marca.


Raniutko wyprawiamy bryki z namiotami i służbą, sami zaś mamy po drodze wziąć kilka miotów, i pod wieczór dopiero do obozu ściągnąć. Pożegnawszy się z państwem Gérard, ruszamy na południe od Goony, w kierunku siniejącego na widnokręgu pasma niewysokich pagórków o fantastycznie piętrzących się skalistych szczytach, gdzieśmy dotąd nie byli. Wzgórza te mamy dzisiaj przegonić. Przybywszy na miejsce zebrania, zastajemy raport, że parę godzin temu widziano panterę, która z otwartej równiny do gąszcza ściągnęła. Gąszcz ludźmi obstawiono, aby nie wyszła, ewentualnie by śledzić jej ruchy. Bierzemy ten miot, pantery nie było; równie bezskutecznie zajmujemy następne ostępy, w ostatnim tylko doktor S. chybił dzika.
Słońce zachodziło, gdyśmy do obozu ściągnęli. Malowniczo wyglądały zdaleka rozpalone ogniska, migocące światła i na ciemnem tle drzew jasno odbijające białe ściany namiotów. Zastajemy przygotowany doskonały obiad. Trudno uwierzyć, jak smaczny obiad krajowy kucharz,