Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kownikiem i Stefanem. Widziałem je zdaleka, nie mogąc rozpoznać co to za zwierz. Ohydne to bestye, uważają je tu za niegodne strzału i tylko konno, psami je niekiedy biorą, gdy sie uda je na otwartą miejscowość wyparować.
W drugim miocie stado dzików, z 20 sztuk rozmaitego kalibru złożone, na mnie wypadło... Ubiłem wycinka i lochę.
W ostatnim miocie siedziałem w konarach figowego drzewa u stóp skalistego, gęsto zarosłego pagórka; za mną czysta halawa. Naganka była już w połowie miotu, pawie się poczęły zrywać, stadko dziwnie upierzonych kuropatw (Francolinus pictus) przeciągnęło i siadło opodal na halawie. Patrzałem chwilę za niemi, gdy nagle mignęło mi coś białawego na szczycie pagórka w tak ciemnym gąszczu, że nie mogłem rozpoznać gatunku zwierza. Mimowolnie podniosłem strzelbę, bardzo nieznacznie, lecz dostatecznie by zwierz się zatrzymał, zoczywszy zapewne odbłysk lufy w słońcu. Gęsty krzak mimozy zakrywał mi go zupełnie, czułem jednak, że jest to coś niezwykłego i wstrzymując oddech, nieruchomy, wytężyłem wzrok w tę stronę. Nagle błysnęły za krzakiem czarnobiałe centki, Pantera, gdyż to ona była, z szybkością błyskawicy zwróciła się na miejscu i nim pomyśleć mogłem o strzale, znikła za stokiem pagórka. Widziano ją z sąsiedniego stanowiska, jak w susach bokiem z miotu się wynosiła. Rzecz nie do uwierzenia jaki to zwierz ostrożny, szczególnie w takiej miejscowości jak Goona, gdzie często nań polują; najmniejszy ruch myśliwego wystarczy by go spłoszyć.
Miałem przeto szansę doskonałą, lecz jak mówi piosnka w jakiejś niemieckiej operze:
»Es wär zu schön gewesen
Es hat nicht sollen sein«.