Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 067.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(tragarze, najniższa kasta Hindusów) wzięli na barki do naznaczonego miejsca, gdzie mieliśmy około południa się spotkać. Tu zastałem już mych towarzyszów, którzy też jednego kozła przynieśli. W »bungalowie«, czyli domku zajezdnym, czekało nas mile widziane śniadanie, poczem parugodzinna siesta i około 4-ej ruszyliśmy znowu, każdy w swoję stronę, lecz w inne miejsca niż rano i nie piechotą, lecz w dwukołowych, chrustem zakrytych i wołami zaprzągniętych wozach. Łatwiejszy to sposób polowania, w każdym razie mniej męczący, a przytem i zwierzę łatwiej można podjechać niż podejść. Po południu jeszcze więcej sztuk widziałem niż rano; w jednem stadzie może sztuk — samych kozłów, kupką woddali się pasących — ze dwanaście. Udało mi się jeszcze dwa rozciągnąć, z których jeden z niezwykle dużemi rogami. Śliczna to myśliwska trofea — rogi czasem 24 cali długości dochodzą.
Gdy podjeżdżałem jednego, dwa wilki mignęło mi się w zaroślach, lecz tak szybko znikły w wysokiej trawie, że strzelić nie zdołałem. Oficerowie też dwa kozły ubili, tak, że sześć sztuk mieliśmy na rozkładzie. Wracając, zabiłem z wózka lisa indyjskiego (Vulpes bengalensis), o połowę mniejszy niż nasz lis, szary jak zając.
Taki był rezultat pierwszego dnia mego polowania w Indyach.