Strona:PL Józef Potocki-Notatki myśliwskie z Indyi 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było o parę miesięcy wcześniej zawiadomić, a bylibyśmy pana na liście Kooch-Beharu lub Revah zamieścili«; oto słowa, które mi każdy powtarzał. Beresford szczerze się mną zajął, chcąc mi coś wyszukać — jednak minął dzień, drugi i trzeci, a żadne widoki polowania mi się nie otwierały. Otrzymałem tylko w tym czasie telegram od wzmiankowanego wyżej pułkownika Gerarda z Goony, jako odpowiedź na mój drugi list do niego. Telegramem tym zapraszał mię ponownie, dodając, że czeka mego przyjazdu, choćby zaraz, że nadzieje jednakże są słabe. Nazajutrz odebrałem długi, obszerny list od niego ze wskazówkami co do drogi do Goony, co do przygotowań do tej wyprawy i innemi dotyczącemi jej szczegółami. O samem polowaniu pisał: »Będę bardzo rad być Panu pomocnym, o ile to leży w mej mocy, tu jednak, jak zresztą — sądzę — i wszędzie, grubego zwierza nie tak wiele i polowanie na niego niepewne. W niektórych częściach kraju tygrysy zupełnie wybito, a w innych są one rzadsze niż bywały. »Dżungle« są jeszcze zbyt gęste, by mieć nadzieje dobrego polowania, i rzadko zaczynam regularne polowanie na tygrysy przed drugą połową kwietnia. Jednakże, o ile Pan nie masz lepszych widoków a chcesz się narazić na niewygody długiej i uciążliwej podróży do Goony, w gorąco i straszną kurzawę, proszę przyjeżdżać, skoro Panu czas pozwoli«.
Naradziwszy się z Beresfordem, postanowiłem ostatecznie chwycić się tej ostatniej deski ratunku i bezzwłocznie do Goony wyruszyć, tem więcej, że zakreśliwszy sobie z góry termin powrotu do Europy, nie mogłem dłużej bezczynnie wyczekiwać. Sam wicekról mi to doradzał, chwaląc Gerarda jako znakomitego myśliwego;