Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Tomko Prawdzic 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chmurka przesuwająca się po nad głowami zwraca oczy; gdzie każda drobnostka wypadkiem, a tak szeroko się ziewa!
— To więc życie prawdziwe, jedyne? spytał Tomko, takiem chciał mieć je Bóg?
— Albo to, albo i nie to, z uśmiechem odparł Baron, właśnie okrutnie się biedzę które z nich jest prawdą, ale mnie lepiej miejskie smakuje, a za tamtem nie tęsknię wcale.
— Czemuż ja już dziś tęsknię za niem?
— Ba! więzień tęskni za ciemnicą i łańcuchem z któremi się zbratał. Wielką tajemnicą nałóg — Miałżeby człowiek gdzieś kiedyś do tak jednostajnego zycia być przeznaczony, którego nałóg byłby w nas przeczuciem i zapowiedzią?
Hę? — a tymczasem śpij moje dziecko; jutro zaraz pójdziemy pukać od drzwi do drzwi mędrców tutejszych i pytać ich słowy Piłata:
— Co jest prawda?


XI.

— Od kogo zaczniemy? spytał nazajutrz baron German niespokojnego Tomka —
— Od pierwszego z brzegu, odparł młody chłopiec, wszakże wszystkich obchodzić mamy.
— I tak dobrze, zgoda! a że lubię odrazu zbyć się rzeczy najcięższej, a do nauczyciela astronomji wysoko po wschodach drapać się potrzeba, zbądźmy dziś te nieszczęsne wschody. —