Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 3 052.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Padli wszyscy zdrajcy!
Biskup, którego pierwszy przestrach odszedł, podniósł się z ziemi.
— Kłamiesz, potworo niecna! kłamiesz! — zakrzyczał.
Głos mu w gardle zamierał, zaczął wołać na Kruka, który widmo znane sobie zobaczywszy, dobrze się zaszył w zarośle.
Śmiech rozległ się słaby. Bieta krótko przed szałasem postała, rękę wyciągnęła na pożegnanie, poszła dalej...
Gdy jej już widać nie było, Kruk dopiero nadbiegł do Biskupa, który nie mówiąc za co, zaczął go obuchem okładać.
Na wschodzie dnieć zaczynało. Ksiądz Paweł wołał o konie, gdy na gościńcu ukazało się dwóch jeźdźców pędzących co sił, na pianą okrytych koniach...
Nim Kruk wybiegł ku nim, chcąc zatrzymać przemknęli się i znikli...
Jechał jeden za niemi... pod którym koń padł i on z nim, a nie podniósł się już więcej.
Oba krwią okryci byli... a gdy Kruk zbliżył się, znalazł dwa drgające trupy...
Poznali w człowieku Raciborowego syna, mieczami zrąbanego, poprzeszywanego strzałami...
Oczy ku nim otwarł jeszcze, poruszył niemi — i skonał...