Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 3 036.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swych panów — i pójdzie z nami. Bolko nikogo za sobą mieć nie będzie, odstąpią go, panowanie skończone.
Książe Władysław, średnich lat, młodo jeszcze i rycersko wyglądający mężczyzna, dosyć pięknej twarzy, która wielkiej bystrości umysłu nie znamionowała, ale męztwo i siłę — zwolna zwrócił się ku Biskupowi.
— Daj Boże, aby się stało jak przepowiadacie — odezwał się — moi ludzie nie zupełnie to potwierdzają. Mówią mi, że Bolko ma znaczną część ziemian z sobą i za sobą. Zawczasu się dopilnował! Nie pójdzie nam tak łatwo jak sądzicie.
— Alboż władzę i ziemię łatwo się kiedy zdobywa? — zawołał Biskup. — Juści więcej nad to żądać nie można, gdy wam znaczna część ziemian sama tu przyniesie swe głowy i posłuszeństwo zaprzysięże!
Rozśmiał się Biskup dumnie.
— Nie chwaląc się — rzekł — Wasza Miłość winni to będziecie Pawłowi z Przemankowa!
— Wiem, i potrafię mu to zawdzięczyć — odparł książe z lekką oznaką niezadowolenia.
Książe rad był pewnie temu co go spotykało, ale sromał się nieco, iż z rąk niezbyt czystych miał to otrzymać.
Stał książe Opolski w oknie — Biskup uchem łowca rozeznającego szelest najmniejszy, chwycił daleki tentent koni i porwał się wyjrzeć.