Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 220.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łych dzielnic, po dwieście, pięćset i po więcej głów każdy.
Potem rzekł znów Gedrotas, że w małej kupie iść, choć z posiłkiem, niebezpiecznie było dla zdrady, że kilka musieli zebrać tysięcy, aby korzyść odnieść i nie lękać się nikogo.
Przybyły gość młodemu Kunigasowi, który mu to tłumaczył, rzekł, że choćby tysięcy kilka radzi przyjmą książęta, byle mężnego i dobrze zbrojnego ludu.
Starsi książęta dość niechętnie zbierali się na tę wyprawę, więcej ona młodszym smakowała, uśmiechali się i szeptali po cichu.
— Jest się czem pożywić w ich kraju... Niemców tam dużo siedzi... to ludzie zamożni, skrzynie u nich pełne.. Dziewek i chłopców zdrowych w niewolę nabierze się dużo.. Tatarzy tam na nich najwięcej łasi — jeńcy z Polski najdrożsi...
Kubki wesołość rozbudzały — ale gość siedział chmurny. Pilno mu dokończyć było umowę, oglądał się na drzwi, czy dnia dosyć na powrót zostanie. Młody gospodarz chciał także przyspieszyć koniec, zaczęto więc na kijach nożami rzezać i karbować ile się ludzi zbierze.., aby się o grzywny umawiać. —
Powolnie dosyć i bez sporu godził się na wszystko przybyły. —
Zapijano przyjęte warunki. —