Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tryumfu pieśni. U drzwi znalazł się i Wit z porąbaną twarzą.
Pierwszy wieczór, jakby na okazanie, iż życia zmieniać nie myśli, spędził Biskup u Biety.
Spotkanie z nią inne było niż się spodziewała. Serdeczne niby a zimne. Ks. Paweł ją poczytywał za główną prześladowania przyczynę — w myśli już miał pozbycie się jej.
Bieta spotkała go z namiętnością wielką i odepchnięta chłodem — cofnęła się obrażona, dumna.
Część wieczora spłynęła na przekąsach wzajemnych. Zemstą pałające serce Pawła, nie miało miejsca na inne uczucie. Niewiasta ta stawała mu się ciężarem...
Lice też jej, piękne jeszcze straciło już w tem życiu burzliwem pierwszą swą świeżość dziewiczą. Namiętność napiętnowała je szponami swemi. Oczy gorzały zapadłe, uśmiechała się na ustach resztka młodości, ale czoło marszczkami zorało. Schudła, wyschła, piękną była lecz straszną i groźną jak zrozpaczona jakaś Medea; jak mytologiczne bóstwo tchnące ogniem i płomieniami, zdolne śmierć przynieść w uścisku.
Gdy późno już Biskup do siebie powracał, zastąpiła mu drogę Werchańcowa. Czatowała nań — stawiła się z ubolewaniem, z jękiem stara a serdeczna sługa.
Z twarzy, jaką wyniósł od Biety, przeczuwała,