Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 108.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na swego.. Niektórzy z nich żony poprzywozili, aby się pokłoniły księżnie.
Jak co roku na wysokim zamku przyjęcie było gościnne i pańskie.
Trzy izby zastawiono stołami.
Dnia tego właśnie Gryfina więcej zażalona na Leszka, iż z nią przez cały tydzień prawie mówić nie chciał, rozgorzała gniewem takim, iż postanowiła go porzucić[1]
Chciała to uczynić głośnem, jawnem, aby ludzie wiedzieli czyja w tem była wina.
Leszek, im bardziej mu się biedna żona narzucała, przez dziwną ludzkiej natury przekorę, coraz do niej wstręt czuł większy.
Natarczywość ta odbierała jej cały urok wstydliwości niewieściej.
Wychowany po niemiecku, zniemczały dużo — do tej śmiałej niewiasty, rusinki dumnej upominającej się o prawa swoje, czuł odrazę, lękał się jej.
Zanadto owładnąć nim chciała w ostatnich czasach, zbyt się na zamku rozposażała. — Słuchał jej, ale tem więcej od niej stronił. Łzami by go może była zjednała, łagodnością przywiązała, obejściem się tem męzkiem, szorstkiem zrażała.

Między małżeństwem choć waśni jawnej niebyło — rozbrat się stał i oziębłość, która zbliżenie się coraz trudniejszem czyniła...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki.