Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stwie swem pamiętała przecie księży, którzy albo z dawnych czasów żony mieli, lub rodziny z nich, z któremi się nie ukrywali.
Z dumą, którą we krwi miała, Bieta miała się za równą księżnom, jak Biskup równał się z książęty. Nic też jej nie starczyło w tym ciasnym dworku i dziwiła się, dlaczegoby nie miała zamieszkać jawnie w wielkim dworcu biskupim... Chciała mieć okazałe otoczenie, urzędników, towarzyszki, wozy, woźniki, wierzchowce. Ks. Paweł, który się takich wymagań nie spodziewał, z razu śmiał się z nich, potem niechcąc jej jątrzyć, ulegając dziwactwom, z namiętnością podżyłego człowieka.. zbywał ją obietnicami i wymówkami różnemi. Obicia na ściany izb Biety wzięto tym czasem wprost z kościelnego skarbca, kobierce zdjęto może ze stopni ołtarzy, ażeby uspokoić psotnicę... Jedwabne postawy ofiarowane na ornaty, szły do skrzyń na suknie Biety, klejnoty coraz dostarczano nowe...
Postępowanie dziewczyny, którą Biskup sobie cale inną wyobrażał, jej charakter gwałtowny i niepohamowany, wymagania nieustanne i codzienne wymówki — zwiększały rozdrażnienie i zniecierpliwienie ks. Pawła. Teraz dopiero widział, jak drogo mu rozpustę opłacić przyjdzie. Sądził, że dopuściwszy się świętokradztwa, ślady jego wkrótce zatrzeć potrafi; albo zwracając zakonnicę klasztorowi innemu, lub gdzieś ją za mąż wydając