Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 240.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia, obawę ludzi, ale zdala mogło się to innym zdawać odwagą i zaczepką.
Ks. Paweł dla tych co go otaczali drażliwszym się stał niż dawniej bywał, bardziej despotycznym. Badał wzrokiem niespokojnym każdego przychodzącego, oburzał się łatwo, chwytał lada słówko dwuznaczne, szukając w niem przymówiska do siebie. Zawsze gwałtowny, teraz się stał niepohamowanym. Ci szczególniej z duchownych, których znał dawniej jako nieprzyjaznych sobie, narażeni byli na postępowanie okrutne, szyderstwo i odgróżki bez przyczyny.
Wszystko to razem najcierpliwszych przyprowadzało do rozpaczy. Schodzili się z żalami, utyskiwaniem, naradzając co czynić mają i niemogąc nic postanowić.
Obyczaje Biskupa wręcz się sprzeciwiały przepisom kościoła dla duchownych, którym wzbronione było noszenie oręża, oprócz w podróży dla koniecznej obrony, — zakazane były łowy, najulubieńsza jego zabawa. Biskup prawa te gwałcił jawnie, w biały dzień po rycersku odziany, w butach spiczastych z ostrogami, przy mieczu przejeżdżał się po ulicach i rynkach z wielkiem ludu zgorszeniem. A że i sumienie go gryzło [i] niepokój nękał, codziennie w tych rozrywkach szukał zapomnienia troski.
Werchaniec zwykle mu w tych wyprawach towarzyszył, a Zonia naówczas miała powierzone