Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 215.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ków stało w nich co niemiara, a niewiasta, mimo rozpasania swego, była też gorliwą w nabożeństwie.
Żegnała się, klękała, biła w piersi, padała na ziemię, głośno odmawiała litanje, a im srożej grzeszyła, tem gorliwiej służyła Bogu w przekonaniu, że tem nabożeństwem za swe przewinienia zapłaci.
Nie tylko ona jedna w owym wieku fanatyzmu i wyuzdanych namiętności miała t[ę] wiarę, była ona prawie powszechną. Grzech mógł być pokutą odkupiony, a więc grzeszono śmiało, zwiększając tylko pokutę. Zonia była kobietą lat czterdziestu, dobrej tuszy, rumianą, wykarmioną na Biskupim chlebie, zawsze strojną bardzo i dbającą o resztę swych wdzięków, które w istocie niegdyś urok mieć mogły.. Teraz jeszcze miała oczy prześliczne, usta bardzo małe, twarz tylko nieco się rozlała i podbródków jej przybyło...
Do szkaradnego Werchańca — było to tajemnicą jakąś — miała Zonia przywiązanie namiętne, choć jej to nie przeszkadzało drugim się uśmiechać i zalecać.
Jejmość siedziała u ognia, mając przy sobie klechę od szkoły. Na stole piwo stało z kminem i grzankami. Rozmowa toczyła się bardzo wesoła, gdy się ukazał w progu Werchaniec. Przy-