Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 168.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zem. Człowiek był co kłamać nie umiał i nie chciał, zbyt będąc na to dumnym.
Wśród otoczenia swojego, gdy po niem okiem wiódł, widać było, że tu nikogo równym sobie nie uznawał, że czuł się wyższym nad tych ludzi a pewnym, iż z niemi uczyni co zechce.
Był to ten sam Pawlik, co kilkunastoletni walczył pod Lignicą, co potem szalał lata długie, co młodość przeszalał, przepolował i przeucztował, a któremu przyszła myśl w ostatku, gdy mu się wszystko przykrzeć zaczęło, zostać — księciem kościoła!
Była w tém fantazja pańska, ale i duma człowieka pragnącego panowania, do którego czuł się stworzonym. Możny pan nie mógł się jednak dobić stanowiska jakiego pożądał.
Najłatwiejszą ku temu drogą zdało się obrać stan duchowny, a w niem energią się dorabiać tego, co na innej drodze zdobyć było niepodobieństwem.
Biskupi stali wówczas na równi, jeżeli nie wyżej, niezależniej od książąt świeckich. Rzym był daleko, a władza potężna.
Raz postanowiwszy to Paweł, z tą siłą woli jaką miał gdy czego pożądał, zgrzybiałego dawnego nauczyciela swego, dziś księdza Zulę, będącego gdzieś wikarjuszem około Bochni, wydobył z ukrycia, wziął się z nim do nauki na-