Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pół był człowiekiem, więcéj obłaskawioném zwierzęciem, jak niedźwiedź, co się u nóg starego Miłosza wylegiwał. Do żadnéj izby wnijść nie mógł, póki się nie nagiął na poły; wóz z sianem brał na barki i nosił go jak drugi wiązkę siana. Zwierz mu się nie oparł żaden, a ludzi gniótł w garści jak słomę. Cały gęstym włosem obrosły, ledwie potrzebował okrycia. Żywił się najczęściéj mięsem surowém, a zimą sypiał w śniegu. Najokrutniejszy spełnić rozkaz, było dlań najmilszą zabawką.
Zamiast mowy mruczeniem jakiémś się odzywał, niezrozumiałém, i śmiechem. Na grodzie Hula zastępował wielu, bo ani koń zdziczały, ani żadne stworzenie straszném mu nie było, byle je mógł pochwycić.
Kneź już oczy zwracał na Obra, a ten stał niespokojnie spoglądając ku niemu; skinienia mu tylko było potrzeba — czekał.
Trzy razy Miłosz głowę ku niemu skłonił, a słowo mu na ustach zamierało.
W tém do wrót gwałtownie się dobijać poczęto i wołanie za niemi słyszeć się dało — aby kneziów wydano.
Straż nad bramę wyszedłszy ujrzała z lasu ciągnący oddział silny, który się powiększał coraz. Po strojach i orężu poznać było łatwo niemców, Pomorców, Kaszubów i domowników Lesz-