Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na wiecach późniejszych, Miłosz stary, głowa rodu, nie pokazywał się więcéj. Ze ślepym Leszkiem swym zamknął się w osamotnionym grodzie, obstawił strażą, podwoił załogę — siedział cicho. Starzec teraz jedną tylko żył nadzieją, że się po oślepioném dziecięciu potomka doczeka, i we wnuku na nowo odrodzi.
Dla Leszka wyszukano żony, stara macierz stała się piastunką dwojga dzieci, czuwając ciągle nad niemi. Dano mu dziewczę piętnastoletnie, a że ślepota i jego uczyniła dziecinnym, bawiło się ich dwoje pod dębami starémi przy matce, jak gdyby zaledwie rozpoczynali życie. Leszkowa żona, którą Biełką nazywano, ślepemu swemu siedzącemu przy niéj śpiewała, on grał na gęśli, a matka stara bajki im o bohaterach prawiła, i tak dnie schodziły powoli.
Ojciec ukryty przysłuchiwał się czasem wesołemu gwarowi smutnéj pary, nie pokazując się i nie mieszając do rozmowy, aby słowem jakiém nieostrożném boleści i nieszczęścia nie przypomniał. Osłodzić chciano życie biednemu kalece, dla którego świat cały był w jednym głosie i sercu jedném.
Dni tak płynęły niepostrzeżone, jedne za drugiemi, wszystkie do siebie podobne; rzadko głos obcego człowieka u wrót się odzywał, rzadziéj jeszcze wpuszczono kogo do grodziska. Starszyzna z Bumirem kilka razy domagała się widzenia