Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 108.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gwar wielki wrzał dokoła.
Ujrzano, że obrany miecza nie miał, Ścibor wnet swój odpasał i na znak władzy własnemi rękami go Piastunowi na biodrach zawiesił. — Drugi laskę białą dał w dłonie.
Proszono znowu gości obcych, aby miecz i laskę błogosławili, i uczynili jak żądano, oczy podnosząc ku niebu, składając ręce i szepcząc coś po cichu.
Tłum miał ich za jakichś wróżbitów z daleka.
Piastun wciąż jeszcze, jakby przelękły tém, co się stało, niewierząc uszom własnym i oczom, długo w niepewności milczał. Szepnął wreszcie do otaczających.
— Wola Bogów i wasza niech się stanie. Jakoście mnie wybrali, tak pomoc mi winniście.
Jak do ojca cisnęli się doń wszyscy, wyrzucając mu, iż zbiegł od nich i opierał się woli losu. Po raz pierwszy w jedném kole Leszkowie i Myszki ocierając się o siebie, w zgodzie, razem okrzykiwali nowego pana.
Tymczasem oswobodzony syn Piastunów przybiegł, ojcu do nóg przypadając i ręce jego całując i uczuwszy się oswobodzonym, chwycił konia, aby do matki z wieścią dobrą pospieszyć.
Stara Rzepica właśnie po wyjeździe męża u dzieży stanęła, gdy Ziemek wpadł do zagrody wesoły, zwiastując jéj, że ojcu kneziowską czapkę na głowę włożono, że mu przypasano miecz i dano laskę białą i że mu się wszyscy do nóg kłaniali.