Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 021.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kołaczów, piwa i miodu, i wieźli je z sobą dla częstowania. Tak uczynili Myszkowie, a gdy się o tém dowiedział Bumir i jego drużyna, nie chcieli się téż dać wyprzedzić, naładowali co w domu mieli na wozy i konie i słali na gród.
Zbór nie był tak gromadnym jak pierwszym razem, ale wyglądał uroczyściéj.
Ludzie téż baczniejsi, bo doświadczeńsi, więcéj się przysłuchiwali niż mówili i serca sobie jednać usiłowali.
Już koło zasiąść miało, gdy z dzidą w ręku nadciągnął Wizun stary, który przybywać się zdawał znużony z drogi dalekiéj.
Starzec poważanie miał u ludzi nietylko dla doświadczenia i rozumu, bo w ciągu życia dalekie zwiedzał kraje, i znał prawie wszystkie gdzie sięgało „słowo“, ich obyczaje, ład, zakony, prawa wszystkich gromad i plemion siedzących po za Wisłą i Dnieprem, i po Tatry, i nad Dunajem, nad Łabą i Odrą, i nad morzem Białém — ale wróżbitem téż był wielkim i proroczo widział a wiedział, co się dziać miało... Chadzano doń nieraz po radę, acz jéj szczodrym nie był. Wszyscy mu więc okazali radość wielką, iż na wiec przychodził, a spodziewali się, iż przemówiwszy, do zgody nakłoni.
Więc gdy się zdala ukazał, i Myszkowie i Leszki witać go szli, a nim do mówienia o spra-