Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wszystkich Leszków przeto nie wygubicie — odparł — zostanie nas tu do rodu należących po troszę!.. Czego od nas chcecie?
— Od was? abyście siedzieli cicho... i panować nam nie chcieli — rzekł Myszko.
— Cóż to? stara wilcza swoboda wam w głowie? a niemców ino nie widać i jednego zrzuciwszy, posadzicie drugiego kneziem.
— A no, nie z waszych! — rzekł Myszko — nie z tego rodu, który nas chciał zaprządz i orać nami... Nie!.. znajdziemy kmiecia...
Bumir spojrzał na wieżę.
— Dobywać stołba myślicie? — zapytał.
— Nie... — rzekł sucho Myszko krwawa-szyja — posiedziemy pod wieżą, aż wyzdychają z głodu.
Bumir stał na koniu głowę zwiesiwszy.
— Aby tylko niemcowie nie przyszli i nie pomścili za nich — rzekł. — Naówczas winny i niewinny odpokutuje... pójdzie i mój dwór w popiół i nasze pola stratują, a ludzi nam pobiorą w niewolę.
Myszkowie się śmieli.
— Alboż to oszczepów nie mamy? — rzekł młodszy, którego zwano Białym.
— A Sasi żelazo mają na sobie i na strzałach — mówił Bumir — ich dziesięciu na waszych stu stanie.
— Ale téż ich stu nie przyjdzie z za Łaby tu... — mówił starszy.