Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie obawiajcie się czarów — odparł młodszy z gości, siadając po chwili. — My czary odganiamy, ale ich nie czynimy. Zwyczajem jest u nas na Morawie Boga wzywać przy każdéj czynności i jego błogosławieństwa.
— Jakiego Boga? — zapytał Piast — słyszeliśmy, że Czechy i Morawce nowego Boga, którego niemcy z zachodu przynieśli, u siebie téż wyznawać zaczęli.
— My nie znamy innego Boga, tylko jednego na świat cały — rzekł powoli gość — Boga, który jest ojcem wszystkich narodów i ludzi i panem całego świata a wszelkiego kraju... którego dziećmi wszyscy jesteśmy...
Piast zdumiony nieco, słuchał.
— Takiego Boga i myśmy niegdyś wyznawali — rzekł — jednego i najwyższego, wyznajemy go i teraz, choć pomniejszych duchów moc jest wielka...
Goście spojrzeli po sobie i milczeli trochę, chleb łamali, głód zaspokajając.
— O téj nowéj wierze — odezwał się Piastun — myśmy téż już wiele słyszeli... Są i u nas tacy, co dla niéj swoje Bogi porzucili. Jesteścież wy téż takiemi ludźmi nowemi?
— Tak, jesteśmy niemi, dziećmi Boga jedynego — przerwał drugi — nie zapieramy się tego.
Piastun się zamyślił głęboko i odsunął nieco.