Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stado owiec rozpędzą... Poginęli Leszki, szukajcie sobie drugich... W ulu bez matki, a w kraju bez ojca nie będzie ładu!..
Zamilkli wszyscy.
— Knezia nam nie trzeba na dziś — ozwał się jeden — z tém poczekamy.
— Ależ bez wodzów do wojny się nie obejdziecie — głośno zawołał powtórnie starzec — wojewodów, tysiączników, setników stanówcie, to pierwsza rzecz.
Znowu było milczenie, starszyzna się potrącała rękami, poglądając na Myszków. Myszko z krwawą szyją stał posępny.
— Tobie i twoim nam dowodzić należy — rzekł ktoś z tłumu, na Myszka wskazując — nie zlękliście się mu w paszczę leźć w kilku, nie będziecie się obawiać pójść nań z gromadą.
— Myszko! Myszko! — powtórzyli inni — zgoda na niego... niech prowadzi ludzi, wici słać, lud zwołać i na gród idźmy z nim.
Gdy się ku Myszkom zwrócili, oni po sobie patrzyli.
— Zgoda — rzekł ten, którego już krwawą szyją nazywano — zgoda... prowadzić będę... ale posłuchu się domagam...
— Będziesz go miał!.. — zaczęto krzyczeć ze wszech stron. Tylko Bumir i jego ludzie zmilczeli, a gdy tu wrzawa bojowa się wzięła, ustąpili na stronę, choć z ostrowa jeszcze nie odpłynęli.