Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się głodu. Kneź sam ze Smerdą poszedł na stołb, aby wnętrze obejrzeć.
Ogromna wieża owa wzniesioną była w prastarych czasach, a o początku jéj dziwne krążyły wieści. Z grubego muru na skale dźwignięta, pustą była we wnętrzu, belkami tylko, słupami i pomostami na piętra podzieloną.
Na samym dole, komory były ze skarbami pańskiemi i zapasami do życia, w zasiekach i bodniach. Niżéj jeszcze były te lochy ciemne i wilgotne, z których wczoraj Leszka dobyto, gdzie jeszcze zamknięci siedzieli inni i studnia do któréj spuszczano na głodową śmierć przeznaczonych. Po nad komorami pomost górny miał na sobie kamieni siła do staczania i pocisku różnego do obrony. Tu stały beczki ze smołą, którą gorejącą lano na oblegających. Wyższy jeszcze pomost dla strzelców służył, którzy z niego przez otwory w murze, pociski łatwo rzucać mogli. Stosy drzewa, łuczywa i kamieni, leżały nagromadzone przy ścianach. Była i studnia w lochach, która wody dostarczała i piece do chleba tak, aby zamknięci na stołbie, długo się trzymać mogli, a w owych czasach napady nigdy długo nie trwały w kraju obcym. — Nachodzono niespodzianie, porywano wszystko, co się schwycić dawało i uchodzono szybko.
Chwostek obszedł wszystko milczący. Nie we-