Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 196.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Iść!.. żaden z nas ztamtąd nie wróci! — krzyczeli Myszki — wszystkich pod grodem jak psów wywieszają... słów on nie posłucha.
— A siły my na niego nie mamy — wołał Rudan — nie mamy...
— Siła się znajdzie, byle wola była — ozwał się stary, ubogo odziany Piast.
Potakiwali jedni, część wielka siedziała w milczeniu głowy pospuszczawszy.
— Cóż czynić? — pytali pocichu, patrząc sobie w oczy mniéj śmieli.
— Cierpieć — mówił Rudan — nie wieczny on, synowie będą lepsi.
— Na to ich właśnie niemcy zaprawiają u siebie, polując z niemi na Syrbów — wtrącił inny.
— Czekać! — wtrącił inny — aby nas po jednemu jak Wisza wybito, a dzieci pobrano na gród, a ziemię Smerdom porozdawano...
Tak różne głosy odzywały się ze stron różnych, nie było zgody. Bliżéj siebie siedzący gwarzyć poczęli i naradzać się pocichu, bo się lękali już zwolenników Chwostka, aby ich na sztych nie wydali... Z cichego szmeru rodził się swar i wrzawa, i gwar taki, że jedni drugich nie słyszeli.
Myszki wołali, aby na gród ciągnąć i wywracać wszystko, knezia się pozbyć i innego sobie obrać z między kmieci — Rudan i jego druhowie odradzali.