Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   149   —

stało zawsze wysoko na stopniach podniesione siedzenie, obite suknem szkarłatném, a po za niem ławy dla dworu. Niżéj dopiero stała ława z poręczami dla Mierzwy i dla tych których czasami do boku swego przybierał. Przed nią był stół wielki, a na nim krzyż czarny w pośrodku. Tu składano ową księgę praw przynoszoną przez chłopca i ewangelię dla przysięgi. Wielkiego owego kodexu Sędzia czasem się niby radził w razach trudniejszych, ale to była gra tylko, gdyż z pamięci tak dobrze kłamał i prawił jak z księgi.
Obok leżały długie zwitki pozszywanego z wązkich pasków pargaminu, na których kleryk chudzina, służący przy zamkowéj kaplicy, dekreta w kilku słowach zapisywał znaczniejsze.
Gdy księcia nie było a sądy się przeciągały, Mierzwa znużywszy się wychodził czasami do trzeciéj izby Skarbnego, do któréj w rogu wiodły drzwiczki. Tu balasami drewnianemi oddzielony od ludzi zasiadał człek stary, z siwą rzadką bródką i głową zawsze czarną czapeczką okrytą, z nosem kobuzim, oczkami maleńkiemi, jakby w głowie wyświdrowanemi. Zwał się Joachim, a że imie to niezbyt było powszednie, częściej go na Juchima przerabiano. Ludzie mówili że Skarbny był pochodzenia judzkiego, ale mu z tego nie czyniono winy, ani w głos zadawano, gdyż u księcia był w wielkich łaskach i u niego