Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom I 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   47   —

się obronić. W Kargowie przyszło przed nim pokorę odprawiać..
Rudobrodemu nie bardzo się chciało iść na puste ziemie za cudzą sprawę — stanął pokój obrzydły. Zażądał Cesarz zakładników. Kogo dać? Nie myśleli długo, dali Rudobrodemu Kaźmierza na przepadłe imię.
— Toć wiem — mruknął Scibor.
— A któż tego nie wie? — mówił Stach daléj — ale tego wy nie wiecie i niewie nikt, żem ja tam lichym służką był z Bolkiem w Kargowie gdy tę nieszczęsną pokorę, boso odprawiać musiał, z mieczem u szyi, a brata wrogowi dać.. Byłem ci tam i serce mi się krajało, co za dola spotka biednego Kaźmierza.
Gdy go wydawali płaczącego ze sromu i trwogi Rudobrodemu, jam dobrowolnie pachołkiem poszedł za nim.. Myślałem sobie, życie dam gdyby na niego nastawali.
Dziwy wówczas prawili o Rudobrodym jakoby ludzi jadł a krwią popijał. A no co miało być zgubą pan Bóg na łaskę obrócił. Wydali brata jako na rzeź, a stało się, że mu niewola u Cesarza była wychowaniem i nauką.
Sześć lat byliśmy ja i on na Cesarskim dworze, jako w szkole. Ja com zdala patrzał na tego strasznego pana, przed którym drzało wszystko, powiem tylko jedno, że sprawiedliwym był i księcia naszego sprawiedliwości nauczył. Cesarz to